Dziwny zimowo-przejściowy okres, wszytko nawala zdrowie, psychika, samopoczucie. Czytam książki, ratuję się herbatą... w życiu nie wypiłam tyle mięty z miodem i cytryną. Pytam co do cholery się zemną dzieje, ale nic nie odpowiada. Nie śpię chodzę jak zoombie, jedyne o czym marzę to kubek mięty i kanapa. Znajomi zaczynają się martwić a ja nie wiem co im mówić. Wszystko mam niby pod kontrolą... niby.
Chciała bym mieć magiczny guzik z napisem "kasuj z pamięci" wiele starych spraw zaprząta mi dzisiaj głowę i nie daje spokoju. Sprawia to w efekcie, że czuję się coraz gorzej. To nie już nie jest jesienna chandra. To coś niszczy mnie a ja zużywam wiele energii na walkę z tym czymś...
Jest jednak ktoś kto wspiera mnie w tej walce. Ktoś kto zawsze mnie łapie i nie pozwala mi upaść. Niesamowita osoba która jest zawsze przy mnie. Nie ocenia i nie potępia... rozumie. Kocha za to, że jestem a ja odwdzięczam się tym samym i mimo iż wiele razy zawodzę nigdy się nie odwraca i nie zostawia mnie samej. On wie czego potrzebuję i mimo iż wiele razy mam do niego pretensje to nigdy się na mnie nie obraża... Po prostu jest i kocha mnie z wszystkimi brakami i niedoskonałościami
0 komentarze:
Prześlij komentarz