Gdy gasną światła znika blask. Gdy gasną światła milknie cały świat. Gdy gasną światła pojawia się strach i niepewność. Stajemy się mali, i bezbronni, gaśniemy i wydaje nam się, że nic nie jest w stanie rozpalić tego żaru na nowo. Gdy gasną światła płaczemy i dajemy upust wszystkiemu co w nas. W ciemności rozgrywają się dramaty i rozchodzi się cierpienie. Jednak zawsze w największej ciemności pojawia się promień nadziei. Taki mały punk, iskierka nadziei za którą podążamy i która z każdym krokiem jest coraz jaśniejsza. Moje pytanie do CIEBIE to :
  CZYM JEST TA ISKIERKA W TWOIM ŻYCIU ? 
Każdy ma coś takiego szczególnego co pozwala przejść przez najciemniejszy las. Dla jednych to muzyka dla innych najbliższy przyjaciel. Nieważne co się dzieje najważniejsze to mieć coś co nam pomaga, daje nadzieje. Łapmy tą iskierkę i nie pozwólmy by zgasła, pilnujmy by wzniecił się niej płomień który rozjaśni każdy mrok. Ostatnio w moim życiu pojawiły się takie momenty, jednak dzięki takim małym iskierką często udaje mi się stanąć na nogach. 
A CO JEŚLI TO NIE POMAGA?
To wtedy łap wszystko co się da, wszystko co wniesie choć odrobinę uśmiechu w twoje życie. Nie pozwól żeby ciemne chmury całkowicie zagasiły blask twojej duszy, nigdy nie dopuść by ta iskierka w tobie zgasła, nawet jeśli jest minimalna to walcz o nią, nie pozwól by zniknęła na zawsze, bo nie zawsze da się wzniecić nowy płomień. WALCZ O SIEBIE! Zawsze jest wyjście, chodź wiele razy nie potrafimy go dostrzec. 
NIE ODTRĄCAJ INNYCH
Wtedy warto posłuchać tego co ktoś do nas mówi, Wiele razy coś wydaje nam się bez sensu, BO PRZECIEŻ CO ON MOŻE O MNIE WIEDZIEĆ? Też wiele razy tak myślę, mówię sobie "nie wiesz co ja czuję, nie rozumiesz mnie". I to prawda, nikt nie nie rozumie tego co jest wewnątrz nas, może jedyni się domyślać, jednak osoby dla których jesteśmy ważni zawsze starają się pojąć (nie zawsze skutecznie). Zazwyczaj gdy wszystko wokół nas staje się ciemne, gdy rozgrywają się największe dramaty, nie chcemy by ktoś wchodził z butami w nasze życie, jednak czasem to nam potrzebne. Sama wiele razy mówię " Nic, zostaw mnie w spokoju", a wewnątrz mnie wszystko krzyczy.
NIEMY KRZYK 
Czyli błaganie o pomoc którego nie da się wyrazić za pomocą słów. Przecież nie powiesz na głos, że jesteś słaby, że nie dajesz rady. To NAJWIĘKSZE kłamstwo jakie pojawia się w naszej głowie. Przyznanie się do słabości nie jest żenadą, wręcz przeciwnie, świadczy o niezwykłej odwadze. Ktoś kto nie pogrążył się nigdy w ciemności nie zrozumie jak wiele wymaga powiedzenie zwykłego "musimy pogadać" jak ciężkie jest powiedzenie "mam problem...". Sama kiedyś nie potrafiłam tego zrobić pogrążając się w coraz większym bagnie. Dziś jednak widzę, że przyznanie się do tego że jest się słabym to tak naprawdę nie słabość a odwaga. Powiedzmy sobie szczerze kto w dzisiejszych czasach jest mocny. Ile kozaków ze szkoły których podziwia pół rocznika upija się by zapomnieć o pustce która kryje się za maską tego fajnego typa? Ile nastolatków woli się krzywdzić niż wyjść na słabego? Nie mi to oceniać, jednak wiem, że to co widzimy lub pokazujemy bardzo często jest pozą pod którą chowa się wiele strachu, bólu i zranienia 
MOJA RADA DLA CIEBIE 
Nie ma dobrej rady, każda jest tylko słowem. Nie ma złotego leku który pomoże na zło tego świata, jednak jeśli mogę zrobić coś co Ci pomoże to powiem tyle: MÓW o tym, że nie dajesz sobie rady, MÓW o tym że wszystkie światła wokół gasną, MÓW, że potrzebujesz wsparcia, a zapewniam Cię, że znajdzie się ktoś kto zmaga się z tym samym i, że prawdopodobnie będzie to ktoś po kim byś się w życiu nie spodziewał
Tradycją stały się już jesienne posty na moim blogu dotyczące BABCINEJ ZUPY DYNIOWEJ. I w tym roku nie zabraknie wpisu na ten temat. 

O co tak właściwie chodzi?
Dynie to coś co od dzieciństwa kojarzyło mi się zawsze z jesienną aurą. Odkąd pamiętam w babcinej kuchni zawsze jesienią poniewierały się wielkie pomarańczowe banie. Na początku bardziej ze względu na pestki lecz pewnego roku pojawił się pomysł na zrobienie zupy. Efektem było to że mała Franka zakochała się w tej zupie i stało się tradycją sporządzanie tej potrawy na przełomie jesiennych miesięcy i korzystamy z niej jak możliwie najwięcej ponieważ dynie znikają tak szybko jak się pojawiają ( tzw. syndrom sezonu na truskawki ) Jest to chyba jedna z nielicznych rzeczy którą nie potrafię się nacieszyć ani przejeść
Magia smaku i aromatu
Zupę z bani jak to mawia moja babcia z pewnością doceni każdy miłośnik tego co łagodne z nutką tego co wyraziste, każdy kto lubi chrupać grzanki i gęstą śmietankę. Zawsze mnie zastanawia jak babcia potrafi wyciągnąć tyle dobroci z warzywa które surowe jest po prostu nijakie. Jadnak to chyba pozostanie na zawszę babciną tajemnicą tak jak wiele innych magicznych sztuczek w kuchni
Dobre towarzystwo
Cała magia chyba tak naprawdę polega na tym że uwielbiam jesień i ta zupa wywołuje skojarzenia z radosnym czasem w domu babci podczas deszczowych jesiennych dni. Zawsze siadam z babią przy stole i opowiadamy sobie przy talerzu dyniowej o wszystkim i niczym. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że mam najwspanialszą babcię świata :)


Wakacje mijają bezpowrotnie, niestety. Jednak taka jest przykra kolej rzeczy z którą niestety musimy się pogodzić. Co roku staram się zdać mini relację z podróż jednak teraz z powodu nakładających się wypadów ciągle mi to gdzieś umykało. Te lato nie wiele się różni od innych. Nie brakuje w nim czasu na relaks i prace, na samotność i przyjaciół, wszystko jest w nich zawarte jednak coś czyni je w pewnym sensie wyjątkowe. Jednak teraz gdy dobiegają końca mam poczucie, że to odpowiedni moment. Być może dlatego, że tęsknię za ukochaną jesienią pełną jazzowych poranków a początek szkoły zawsze ją zwiastuje.
Jednak gdybym miała w wielkim skrócie opisać wakacje to zapewne zaczęłabym od tego, iż rozpoczęły się one od wizyty długo oczekiwanego gościa, któremu uchyliłam rąbek tajemnicy wielkomiejskiego życia. Długie spacery nad rzeką i godziny spędzone na wygłupach w basenie. Najzabawniejsze jest to, że dopiero wizyta kogoś z poza miasta uświadomiła mi, iż ma ono swój klimat i magię które nie dostrzegam w codziennym biegu. Nie zabrakło też czasu na rowerowy wypad na Jurę gdzie po raz kolejny wybrałam się z przyjaciółmi i jak co roku pogoda dopisała. Czas miną tam na błogim lenistwie i całkowitej beztrosce lecz niestety wszystko dobre co się szybko kończy. Na kolejny cel podróży padł Zwardoń na polsko-słowackiej granicy. Cisza, spokój i góry czyli idealny odpoczynek dla duszy. Dodatkowo leczenie ducha wspomagał fakt, iż był to chrześcijański obóz pełen przemyśleń i pozytywnych choć nie zawsze łatwych doznań. Dodatkowo był to mega czas na relacje i oczywiście na spotkanie z GRZESIEM czyli moim najwierniejszym fanem i pokrewną duszą, z którą razem na co dzień odkrywam WIELKIE BYĆ MOŻE. Po powrocie z gór znów wybrałam się w podróż w góry. Tym razem samotną, w celu odwiedzenia osoby które na co dzień nie mogę spotkać, a zawsze z chęcią przytulę. Również tam nie zabrakło czasu na odrobinę szaleństwa. Całe dnie spędzane na quadzie w szczerym polu, i kilka minut zabawy w zupełnie inny, niezapomniany aczkolwiek nierozsądny sposób. Końcowym punktem wakacyjnych szaleństw była wizyta na Krecie. Błogie lenistwo, przepyszne jedzenie i niepowtarzalny krajobraz, po prostu miejsce które kocha się całym sercem.
Nie da się w kilku zdaniach opisać uczuć i wspomnień pozostawionych przez lato, najważniejsze jednak jest to co pozostaje w sercu i to co będzie wywoływać przez kolejne 10 miesięcy szarej szkolnej rzeczywistości uśmiech na twarzy.




































Nadeszło upragnione i długo oczekiwane LATO, ten wspaniały czas w którym możemy spać do południa i cały dzień chodzić w piżamie. Nie ma ograniczeń, możemy się bawić, zwiedzać świat, spotykać się z przyjaciółmi, łapać prac dorywczą i robić to wszystko na co zazwyczaj brakuje nam czasu w trakcie roku szkolnego. Nareszcie znalazłam odrobinę czasu by pobawić się zdjęciami które zalegają w archiwum od dawna. Dla wielu z nas lato to okazja by zacząć coś nowego, każdego poranka widzę wiele ludzi którzy biegają, jeżdżą na rolkach lub po prostu spacerują. Latem każda forma aktywności jest przyjemniejsza gdyż nie musimy upychać tej godziny joggingu pomiędzy zajęcia lub spotkania, możemy po prostu rozkoszować się swoim hobby. Jednak żeby oderwać się od szarej codzienności nie trzeba być nad wyraz aktywnym. Można po prostu rozłożyć leżak w ogrodzie lub rzucić się z materacem do basenu (osobiście polecam tą formę, jestem jej wielkim fanem). Lato można także wykorzystać do osobistego rozwoju. W końcu jest odrobina czasu na zaległe książki i film, na spotkania z dawno nie widzianymi przyjaciółmi, na szukanie kursów i warsztatów które pomagają nam rozwijać swoje pasje. Sposobów na spędzenie lata jest niezliczenie wiele. Każdy z nas ma na nie indywidualny plan i pomysł. Jednak najważniejsze chyba w nim jest to żeby w momencie gdy wakacje dobiegają końca być zadowolonym i z uśmiechem na twarzy wspominać to co wydarzyło się przez minione dwa miesiące i z entuzjazmem opowiadać o swoich przygodach. 

SUMMER LIST

#1 PORZĄDNIE SIĘ WYSPAĆ
#2 ROBIĆ WIĘCEJ ZDJĘĆ
#3 SPOTYKAĆ SIĘ Z PRZYJACIÓŁMI 
#4 SPŁYW KAJAKOWY ( COROCZNIE OBOWIĄZKOWY)
#5 WYCHILLOWAĆ 
#6 PRZEŻYĆ COŚ NIEZAPOMNIANEGO
#7 NAJEŚĆ SIĘ LODÓW MALINOWYCH 
#8 NAJEŹDZIĆ SIĘ NA DESCE ZA WSZYSTKIE CZASY 

UDANYCH WAKACJI !


Dorastamy... Dziś rano obudziłam się ze świadomością że nastał dzień w którym w świetle prawa jestem osobą dorosłą. Jednak nie potrafię tego pojąć, nie dociera do mnie fakt iż, stałam się pełnoprawnym obywatelem. Czuję się dzieckiem i odpowiedzialność o której tyle się mówi dookoła jakoś brzmi dla mnie obco. Dalej jestem tym dzieckiem które ma frajdę z pieczenia kolorowych ciastek, robienia zdjęć oraz siedzenia na huśtawce. Zastanawiam się czym jest ta dorosłość na którą tak wielu z nas czeka.  Nie ma na to chyba jednoznacznej odpowiedzi. Wiek to tylko liczba, a dojrzałość chyba jest w sercu i umyśle każdego z nas. Właściwie nie potrafię zrozumieć dlaczego tak bardzo pragniemy dorastać z tych małych dzieci pewnych marzeń i beztroski w zabieganych pełnych problemów dorosłych. Będąc dorosłym coraz więcej rzeczy nie wypada. Nie można już bawić się na placu zabaw, nie można wskoczyć do basenu z piłkami. Chyba powinnyśmy starać się łapać dzieciństwo tak długo jak to tylko możliwe i starać się zawsze mieć w sobie coś z dziecka. Dzieci patrzą zupełnie inaczej na świat. Nie widzą jego zła i wszystko jest w nim proste i oczywiste. Normy ogólnie przyjęte na podwórku są święte i nikt ich nie łamie. Wraz z dojrzewaniem zaczynamy dostrzegać coraz więcej i nie zawsze nam się to podoba. Z każdym uderzeniem serca stajemy się bogatsi o jakieś nowe doświadczenia i wiedzę o świecie. Z każdym uderzeniem serca podejmujemy jakieś decyzje mniej lub bardziej słuszne, żałujemy czegoś lub godzimy się z pewnymi faktami w naszym życiu. Patrzeć na swoje niektóre decyzje, reakcje i postawy wcale nie czuje się dorosła, a wręcz uświadamiam sobie, że plastikowa dyskietka w moim portfelu wcale temu nie dowodzi, wręcz przeciwnie. Przypomina mi o tym, że mimo iż nie czuję się jeszcze dorosła, to muszę myśleć i podejmować dojrzałe decyzje.




Życie toczy się według pewnych schematów: pory roku, dnia, tygodnia. Przedszkole, szkoła, studia, praca, emerytura. Dzieciństwo, nastolatkowość, dorosłość, starość. Zabawa, pierwsze miłości, kariera, rodzina. Każdego poranka wsiadam w autobus na tym samym przystanku i 30 minut zajmuje mi dotarcie do centrum, plan tygodnia jest niezmienny chodź czasem zdarzają się małe wyjątki. I właśnie te małe wyjątki potrafią skomplikować wszystko. To właśnie one sprawiają, że jesienny dołek upomni się o ciebie pod koniec maja. Być może zaprosiła go do nas jesienna aura, lecz powodów mogą być tysiące. Czasem wystarczą dwa zdania żeby całe życie się zmieniło, czasem może to być zbyt długie milczenie. Zmiany są częścią naszego życia, zmienimy szkołę, pracę, znajomych, wiek, dosłownie wszystko. Więc dlaczego tak bardzo zaskakuje nas moment w którym one następują? Jedno małe zdarzenie może zmienić wszystko albo nie zmieni niczego. Pojawienie się kogoś w naszym życiu potrafi sprawić, że ciąg zdarzeń potoczy się zupełnie inaczej, lub nie wydarzy się nic a osoba po prostu zniknie z naszego życia. Tak wiele niewiadomych, tak wiele dni spędzonych na szukaniu naszego wewnętrznego być może. Określenie tego stanu też jest jedną wielką zagadką. Pokazuje nam to pewien paradoks życia, które pomimo ciągłej schematyczności jest tak bardzo niepewne i niewiadome. Bo właściwie kto nam gwarantuje, że wszystko potoczy się według pewnych schematów? Życie lubi nas zaskakiwać w najmniej oczekiwanych momentach. Zazwyczaj poznasz najlepszego faceta na ziemi w momencie gdy unikasz mężczyzn jak ognia. Życie jest pełne niespodzianek. 

"Życie jest jak pudełko czekoladek,
nigdy nie wiesz co się przytrafi"

Forest Gump 
Bardzo długo zastanawiałam się co powinnam napisać.  W dalszym ciągu nie wiem co jest właściwe,  lecz chyba lepiej pisać szczerze w zgodzie ze sobą niż tak jak oczekują od nas inni.  Ogólnie w życiu chyba ważne jest to abyśmy mogli żyć tak jak nam odpowiada,  tak żebyśmy mogli stanąć rano przed lusterem i powiedzieć lubię tego gościa co stoi naprzeciw mnie. Nie chcę i nie potrafię chyba robić wszystkiego tak jak inni by tego oczekiwali. Żyjąc pod czyjeś dyktando chyba ograniczamy samych siebie co w konsekwencji prowadzi nas do miejsca w którym prawdopodobnie nigdy nie będziemy szczęślii sami ze sobą.  Nie wiem czy mam rację,  być może się mylę.  Jestem typem indywidualisty i chyba jak każdy z tego gatunku nie lubię jak inni mi mówią jak mam żyć.  Jestem jedynym z tych optymistycznych, niepoprawnych marzylieli którzy mają swoje spojrzenie na świat. Często za to spojrzenie zbieramy baty od życia. Błądzimy niejednokrotnie,  lecz dla szczęścia czasem warto chyba trochę cierpieć. Zastanawiam się jak definiować smutek,  jego przyczyny i smutki.  Chyba nie da się tego zrobić,  jest on wpisany w naturę niepoprawnych marzylieli. Strasznie chaotycznie wyrażam tutaj swoje myśli.  Nie wiem czemu ten wpis jest tak bardzo uczuciowy i osobisty.  Być może dlatego że wiele się dzieje ostatnio wokół... Jak opisać pustkę gdy wszędzie wszystkiego jest w nadmiarze?  Tak wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi.  Tak wiele myśli nie da się wyrazić.  Lecz chyba każdy marzyliel się z tym boryka na codzień. No cóż tak nasz los...