Każdy z nas miewa w życiu gorsze i lepsze dni. Mój ostatni tydzień to była jedna wielka tragedia. Piątek ostatni dzień tygodnia ostatnia godzina w szkole. O niczym innym tak nie marzyłam jak o tym aby z niej wyjść. Nie miałam siły nawet jechać autobusem. Gdy dotarłam do babci cieszyłam się niesamowicie że mogę po prostu siedzieć i nic nie robić. Lecz to była tylko chwila. Zanim się obejrzałam jechałam na wystawę do galerii. Perfekcyjnie w każdym calu ułożoną fryzurę dopadła śnieżyca. Po dotarciu na miejsce i ogarnięciu się w miarę spędzam miło czas w śród wielu ludzi. I nareszcie wracam do domu. Nie liczy się to że autobus prawie się rozpada, jest w nim zimniej niż na zewnątrz. Myślami jestem już w domu gdzie czeka na mnie ciepłe łóżko i gorący kubek kakao. W głowie plącze się milion myśli. Analizuję wcześniejsze rozmowy. I dochodzę do wniosku że, mimo iż otacza mnie tak wiele osób to nie ma takiej z którą mogę porozmawiać o wszystkim, o każdej dziedzinie swojego życia. Po powrocie do domu ułożeniu się w łóżku z kubkiem czekolady leżę i myślę i pragnę aby ktoś po prostu mnie przytulił.
Ile razy chcemy płakać nie powstrzymujmy się. Czym więcej trzymamy w sobie tym gorzej. Im dłużej to trzymamy tym bardziej wpadamy w depresyjny świat. Nie doprowadzajmy do tego aby to wszystko co chowamy w głębi serca narastało, bo każdy z nas ma swoje granice i każdy kiedyś nie daje sobie rady. Każda rzecz która jest dla nas bolesna rani nas, a pamiętajmy o tym że "obrażenia wewnętrzne nie są banalne one są śmiertelne choć nie widzialne".
0 komentarze:
Prześlij komentarz