Frania mówi czy ktoś słucha ?

by 13:15 1 komentarze
Usiąść i płakać. Tyle. Koszmarny tydzień pełen upadków... Małe, duże, wszelkie... Moment w którym okazuje się, że 4 lata walki z samym sobą można przekreślić jednym ruchem. W jednej sekundzie wraca cały koszmar, ale już nie umiem tego zatrzymać, ciągnie się to dalej i dalej i dalej... nagle stop, dwa wdechy i dalej i dalej... Dwa dni zbierałam się aby powiedzieć stop. Mało i dużo. Sumienie, te okropne sumienie które daje o sobie znać cały czas. Strach przed tym by spojrzeć w oczy tym których się zawiodło. Stach by skonfrontować to co się stało ze światem. Świadomość tego, że się upadło i zawiodło tak wiele osób niszczy od wewnątrz i przytłacza każdego poranka. To co miało pomóc sprawiło, że jest jeszcze bardziej beznadziejnie...
Są takie sprawy które  nosimy w sobie i męczymy się walcząc z nimi. Przytłaczają nas i chcemy je jak najszybciej skonfrontować, lecz nie mamy odwagi. Nie chcemy zranić innych, a być może samych siebie. Często przyzwyczajamy się do czegoś tak bardzo, że mimo tego, że jest to dla nas ciężar żyjemy z nim i przechodzimy z nim do rutyny dnia codziennego. Nosimy to w sobie długo by móc pewnego dnia wybuchnąć, najczęściej ze zdwojoną siłą rażenia. Ranimy wtedy siebie i wszystkich wkoło, nie chcemy tego ale nie umiemy już tego powstrzymać. W takich chwilach często zastanawiam się czy nie lepiej by było na starcie otwarcie mówić o wszystkich swoich emocjach by zapobiegać w zarodku wszelkim katastrofą...
Tak często tworzymy niewidzialną tarczę...
Ironii...
Sarkazmu...
Gruby mur...
z delikatnym wnętrzem...
Strachem....

Unknown

Developer

Young photographer, dreamer.

1 komentarz:

  1. Masz 100 % rację. Ale uwierz mi, że zawsze lepiej komuś o czyms powiedzieć, zwierzyć się. Niż potem wybuchać. :/
    http://klauuuudia.blogspot.com/ - zapraszam.

    OdpowiedzUsuń