Powrót do spokojnego uśmiechu

by 13:53 1 komentarze
Na starcie pragnę zaznaczyć, iż jest to jedyny post pisany pod presją i naciskiem ze strony #1 fana.  


Wakacje płyną. Razem z nimi płynie też czas na wyjazdach. Tym razem trafiłam pod Kraków. Nie chciałam tu przyjechać. Nie byłam zachwycona tym, że jadę pod pewnego rodzaju przymusem. W sumie chyba nikt normalny nie jest zadowolony jak trafia na tydzień w jedno miejsce z ludźmi od których próbuje się izolować. Lecz dzisiaj w dzień wyjazdu patrzę na pewne sprawy z innej perspektywy. Dzięki jednej wspaniałej osobie udało mi się pokonać strach i stanąć do walki z największą słabością, dzięki czemu znów zaczynam być sobą.  Podczas tego tygodnia padło też kilka zdań które gdzieś utkwiły w mojej głowie. Dzięki tym drobiazgom ten czas nie wydaje się tak bardzo nonsensowny,  bo wyjazd na którym spędza się czas na wykładach, grupach dyskusyjnych i uwielbieniu, dla osoby która kilka tygodni wcześniej stanęła nad przepaścią nigdy nie będzie wydawać się dobrą opcją. Mimo tego że, nie był to tydzień moich marzeń to wierzę w to, iż nie może być kwestią przypadku to, że spotkałam tu kogoś kto potrzymał z rękę i poprowadził mnie na stały ląd z nad tej przepaści. Nie pomyślałam także, iż ta osoba może mnie tak doskonale rozumieć i podzielać razem ze mną tyle rzeczy. Nigdy też nie sądziłam, że jest możliwe odnalezienie spokoju siedząc na najwyższej belce w stodole patrząc z góry na ludzi z którymi nie ma się wiele wspólnego. Kolejny dowód na to,  że życie lubi nas zaskakiwać cały czas. Znalazłam spokój tego nie da się zaprzeczyć. Strasznie głupio się czułam jak ostatniego wieczoru ludzie podchodzili i mówili, że każdego dnia było widać jak się zmieniam na lepsze. Czasem warto odpuścić i pozwolić samemu sobie iść dalej. 
Lecz mimo wszystko wakacje pozostają wakacjami i bez dobrej zabawy nie miały bo żadnego większego sensu i na szczęści w całej tej pożywce dla ducha nie zabrakło miejsca dla okazji na zebranie siniaków.  W umiłowaniu do wszelkiego rodzaju sportu ekstremalnego park linowy był świetną opcją nawet dla takiej marudy jaką byłam przez ten czas.  Z przykrością stwierdzam również,  iż z poziom dobrej zabawy w aquaparku jest zależny od płci i wieku :(

Na koniec link do krótkiej relacji z linaparku zmontowany przez nalepszego paparazzi świata :)
 ---> http://animoto.com/play/7fTodJH9g68sB51v9FkD0g

Unknown

Developer

Young photographer, dreamer.

1 komentarz:

  1. Też kiedyś lubiłam jeździć do aquaparku, a teraz nie jest już dla mnie to taką pryjamnościa jak było kiedyś. Zapraszam do mnie jeżeli miałabyś ochotę poczytać/ http://agnieszka-bawi-sie-w-blogera.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń